ŻYWE KAMIENIE
Biskupowi Józefowi Szamockiemu,
który w młodości chciał być geologiem
Stworzyłeś Panie wiele rodzajów kamieni
Chociażby twarde granity
Z których wznoszono wysokie mury katedr
Jak i masywne kamienie węgielne
Nadające się na fundamenty
I pojedyncze zworniki stropów
Co przez wieki
Cierpliwie podtrzymują ciężkie sklepienia
Są też kamienie które płaczą
I głośno wołają do Ciebie
Skarżąc się
Że kłamca z nich zakpił
I obiecał na chleb je zamienić
Podobnie i młyńskie kamienie
(o zgrozo)
Nie do wiązania u szyi
Lecz mozolnego mielenia ziarna
Nocą na pustkowiach
Czasami można usłyszeć
Zbroczone krwią
Łkające kamienie pogańskich ołtarzy
I ciche błaganie o odpuszczenie winy
Kamieni Świętego Szczepana
Są kamienie lśniące pychą swej szlachetności
I zwyczajne kamienie polne
O które potyka się lemiesz oracza
Kamienie gór wysokich
I roztarte na pył kamienie nizin
Kamienie kontynentalnych cokołów
I skały podmorskich głębin
A także w nieustannym ruchu
Wędrowne kamienie Kosmosu
Niosące przesłanie z odległych galaktyk
Lecz wszystkie one
Kamienie świata całego
Są niczym
W porównaniu choćby z jednym kamieniem żywym
Mimo że ulepionym z nietrwałej gliny
Lecz z odciśniętym znamieniem
Twej Niezniszczalnej Miłości
Żywe kamienie
Przetrwają zagładę materii
I Ty zbudujesz z nich
Niezniszczalną Żywą Świątynię
W której każdy znajdzie
właściwe miejsce dla siebie
Czesław Wójcik – Uglis